piątek, 17 października 2014

Rozdział 13

*Perspektywa Louisa


Rozmyślanie o tym, co powinienem zrobić, zostać, czy pojechać zajęło mi naprawdę dużo czasu. Kocham Harry'ego, ale najlepiej będzie jak wyjadę. Wiem, że jestem tchórzem, bo uciekam, ale co byście zrobili na miejscu? Zresztą po co się pytam. Pewnie byście zostali.
Przez całą drogę na dworzec siedziałem cichy i wpatrywałem się w krajobraz, który widzę po raz ostatni. Pokochałem to miasto, tak samo jak Harry'ego. Będzie mi tego brakować.
Gdy znaleźliśmy się na miejscu wysiadłem i zacząłem wyciągać walizki z bagażnika mój telefon zaczął wibrować informując mnie o wiadomości. Sięgnąłem do kieszeni po telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Nialla, więc będąc pewnym, że znowu będzie mnie próbował namawiać bym został, usunąłem wiadomość jej nie czytając i z uśmiechem ruszyłem w stronę odpowiedniego peronu. Mama szła za mną, by się ze mną pożegnać, chociaż poinformowałem ją, że może już wracać. Boże jakie kobiety są uparte.
- Synku, jesteś pewny, że na pewno chcesz jechać? Możemy jeszcze zawrócić - powiedziała z nadzieją, na co pokręciłem głową.
- Rozmawialiśmy już o tym mamo. Dobrze wiesz, że to nie jest najlepszy pomysł. Muszę zacząć wszystko od nowa, tak będzie najlepiej - powiedziałem i nagle usłyszałem muzyczkę dochodzącą z mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz "Niall" pokręciłem głową i odrzuciłem połączenie. Nie chcę z nim teraz rozmawiać.
Przez kolejne dziesięć minut mój telefon dawał o sobie znać. Gdy miałem już tego dosyć sięgnąłem telefon i odebrałem to cholerne połączenie.
- Słuchaj Niall, wiem, że chcesz ... - nie dane mi było dokończyć, bo przerwał mi zapłakany głos Nialla.
- H-Harry j-jest w s-szpit-talu - powiedział i w tym momencie czas się zatrzymał. Harry, mój Harry w szpitalu. Nie, to nie możliwe.
- Przestań do cholery żartować Niall.
- Do kurwy nędzy nie żartuje Louis, nie z czegoś takiego. Myślisz, że mógłbym wymyślić sobie to, że Harry jest w szpitalu?! - krzyknął na co się wzdrygnąłem.
- Ale co mu się stało Niall? - zapytałem. Całej rozmowie przysłuchiwała się mama, która wskazała głową byśmy wrócili do samochodu, na co pokiwałem głową.
- O-on się po-pociął Louis, na d-dodatek wziął du-dużo tab-tabletek na sennych. O-on m-może n-nie -p-przeżyć L-Louis - powiedział i poczułem łzy, które napływały do moich oczów - P-proszę C-Cię przyjedź d-do szpitala - powiedział zapłakany. Teraz wiedziałem, że nie mam już wyboru.

*Perspektywa Nialla.

Nie mogę uwierzyć w to, że Harry próbował popełnić samobójstwo. Powinienem go pilnować.Jeżeli on umrze nigdy sobie tego nie wybaczę, nigdy. Poinformowałem także Liam'a o tym co się stało, ale jego wiadomość, była okropna.

Od Liam : Co mnie to interesuje?! Za to co zrobił Nickowi powinien umrzeć. Nie wiem, jak możesz nadal się z nim zadawać Niall. Dobrze, że ja się od niego uwolniłem,

Nadal nie mogę uwierzyć w tą wiadomość. Nasz Liam nigdy by czegoś takiego nie napisał, ale nowy Liam zapatrzony w tego Nicka oczywiście. Byliśmy przyjaciółmi, nie wiem co ta miłość robi z ludźmi. Mam nadzieję tylko, że Louis przyjedzie. Oczywiście, że go winie za to, bo to przez ten cholerny list loczek teraz leży nie przytomny i walczy o życie.
- Niall? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Gemmy.
- Tak?
- Jak myślisz, on przeżyje? - zapytała ze łzami w oczach - Tylko proszę nie kłam.
- Nie wiem, chciałbym aby przeżył, ale wszystko może się stać. Harry jest silny i wiem, że będzie walczył, ale nie wiem czy to wystarczy - oznajmiłem i mocno przytuliłem dziewczynę,
- Gdybym była w domu i nie poszła na te cholerne urodziny z moim braciszkiem byłoby wszystko dobrze - oznajmił łkając - Nigdy sobie tego nie wybaczę Niall. nigdy.
- Nie możesz się obwiniać Gemma. Nie jest to niczyja wina, obwiniając się, tylko pogarszamy sytuację. Harry nie chciałby byśmy się obwiniali. na pewno nie - powiedziałem i złożyłem pocałunek na czubku głowy Gemmy - A gdzie Annie? - zapytałem, bo nigdzie nie widziałem kobiety.
- Cały czas siedzi koło Harry'ego. Wiesz, ona strasznie to przeżywa, boję się, że coś sobie zrobi. Nadal ma do siebie żal, że nie zauważyła co działo się z Harry'm, gdy ukrywał przed wszystkimi ten sekret. Na dodatek teraz to, ona się załamała. Tak strasznie się boję Niall.
- Spokojnie, to silna kobieta. Nie zostawiłaby ciebie, jestem tego pewny - powiedziałem i posłałem słaby uśmiech.
- Dziękuję Niall, jesteś naprawdę wspaniałym przyjacielem. Harry to szczęściarz - oznajmiła mocniej się we mnie wtulając na co zacząłem głaskać jej plecy. po chwili usłyszeliśmy hałas i odwróciliśmy się w stronę skąd dochodził. Moim oczom ukazał się biegnący i zapłakany Louis. Wstałem z miejsca i rozłożyłem ręce w geście zapraszającym do uścisku. Chłopak od razu się we mnie wtulił.
- Boże Niall, to przeze mnie. Boże jestem takim idiotą - mówił łkając - Co z nim?
- Nadal jest nieprzytomny i lekarze dają mu 20% szans na przeżycie - powiedziałem łamliwym głosem.
- Ty jesteś Louis? - zapytał trzeci głos należący do Gemmy. Obaj odwróciliśmy się w jej stronę. Dziewczyna wstała ze swojego miejsca i podeszła do Lou przytulając go - Wreszcie mogę ciebie poznać. Szkoda tylko, że to takie okoliczności - wyszeptała.
- Ja powinienem przeprosić, bo gdyby nie ten list, nic pewnie by się nie stało. Jak w ogóle mogłem wpaść na ten głupi pomysł. Gdyby nie to, mój kochany Harry nie leżałby tu, i teraz byśmy leżeli przytuleni na kanapie. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
- To nie Twoja wina Louis. Nie jest to niczyja wina rozumiecie?! - wykrzyknąłem - Nikt z nas nie zawinił, po prostu się stało.
- Niall, ale.. - zaczęła Gemma, ale jej przerwałem.
- Nikt nie jest winny, zrozumiano? - jeszcze raz zapytałem - Tym nie pomagamy sobie. musimy się wspierać, a nie się obwiniać.
- Niall ma racje - powiedział po chwili szatyn - Nie pomagamy tym sobie, ani Harry'emu. Musimy się trzymać razem. Mam pytanie, czy mógłbym do niego zajrzeć? - zapytał z nadzieją.
- Możesz, my już byliśmy i kończyliśmy wychodząc płacząc. To nie jest najlepszy widok Louis - odpowiedziała Gemma.
- Wiem, ale podobno może słyszeć jak się będzie do niego mówić, więc chciałbym mu coś powiedzieć - powiedział uśmiechając się smutno.
- W takim razie idź, tylko nie wystrasz mojej mamy - oznajmiła Gemma. Po chwili Louis zniknął za drzwiami.

*Perspektywa Louisa.

Gdy wszedłem do środka było słychać tylko i wyłącznie pikanie maszyn. Harry leży na łóżku cały blady i wygląda jakby spał. Ile bym dał, żebym mógł zobaczyć te wspaniałe jego szmaragdowe tęczówki. Na nogach i na rękach ma zawiązane bandaże, które zakrywają jego rany. Biedny będzie miał, wiele blizn, ale i tak będzie najprzystojniejszym chłopakiem.
- Kim jesteś? - moje rozmyślenia przerwał kobiecy głos. Dopiero wtedy zobaczyłem przy łóżku siedzącą brunetkę z podkrążonymi oczami, która wpatrywała się we mnie z uniesioną brwią, czekając na odpowiedzieć.
- Jestem Louis, Louis Tomlinson - przedstawiłem się i usiadłem po drugiej stronie łóżka.
- Harry dużo mi o Tobie opowiadał wiesz? Jesteś naprawdę wspaniałym przyjacielem Louis. pomogłeś i wysłuchałeś go, kiedy tego potrzebował. On zaczął się do ciebie przyzwyczajać. Stał się bardziej radosny, mimo tego, że przez parę dni chodził jak cień. Nie wiedziałam prawdy, aż nie wyjawił mi ostatnio. Następnego dnia miał Tobie wszystko wyjaśnić, ale zrobił to za niego Liam prawda? - zapytała na co skinąłem głową - To był kiedyś kochany dzieciak, ale jak widać miłość potrafi zmienić człowieka. Zawsze był opiekuńczy w stosunku do Harry'ego. był u nas prawie codzienne i razem z Niallem spędzali czas. Ty jesteś taki jak dawny Liam.
- Nieprawda - oznajmiłem na co kobieta spojrzała na mnie ze zdziwieniem - Nie powinienem wściekać się na Hazze, za to, że mnie okłamał, mogłem pozwolić dać mu się wytłumaczyć, ale postanowiłem się spakować i wyjechać, żegnając się w liście, Gdyby nie ten list on na pewno, by teraz tutaj nie leżał - powiedziałem, wycierając łzę spływającą po moim policzku - Nie jestem jego przyjacielem proszę pani, jestem osobą, przez którą tutaj leży - oznajmiłem spuszczając głowę.
- Podaj mi swoją rękę kochanie - powiedziała kobieta, na co wykonałem jej prośbę. Złapała moją dłoń i zaczęła mówić.
- Każdy by postąpił tak na Twoim miejscu. Może ten list, to był zły pomysł, ale teraz tutaj jesteś Louis. To Ty tutaj przy nim siedzisz. Jesteś prawdziwym przyjacielem i nic tego nie zmieni. Harry ciebie teraz potrzebuje najbardziej z nas wszystkich. Nie obwiniam ciebie o to co się stało, bo to nie jest niczyja wina kochanie. Harry po prostu myślał, że tak będzie najlepiej - powiedziała uśmiechając się - A teraz Was zostawię, bo pewnie przyszedłeś, by mu coś powiedzieć prawda? - zapytała na co skinąłem głową - Wiedz, nie ważne co się stanie Louis, jesteś i byłeś najlepszym przyjacielem mojego syna - oznajmiła po czym podeszła i mocno mnie przytuliła, a następnie wyszła. Usiadłem z powrotem na krześle i złapałem Harry'ego za rękę, kreśląc na niej kółka.
- Wiesz, nadal pamiętam dzień, kiedy Twój tweet pojawił się na twitterze. Zastanawiałem się co takiego się stało, że byłeś taki załamany. Od razu postanowiłem odpisać i nie wiedziałem, że aż tak dobrze nam się ze sobą rozmawiało. Sprawiłeś, że zacząłem się uzależniać od pisania z Tobą. Później nasze pisanie przerodziło się w telefony i smsy, dziwne nie? Poznaliśmy się przez internet i się zaprzyjaźniliśmy. To jakieś szalone - powiedziałem chichocząc, a kolejna łza spłynęła po moim policzku - Pamiętam, że gdy się dowiedziałem, co ten kretyn ci zrobił, chciałem do niego pojechać i go porządnie zlać, ale nie wiedziałem gdzie mieszkał nawet gdzie Ty mieszkałeś. Później dowiedziałem, się, że wyjeżdżam, byłem załamany, ale ty mnie pocieszałeś i mówiłeś, że będzie dobrze, wiec Cię posłuchałem. Tego dnia jak się przeprowadziłem, widziałem Ciebie przez moje okno. Szedłeś w tedy z Niallem, który mówił ci coś uśmiechnięty, od razu wiedziałem, że jest wspaniałym przyjacielem i nie myliłem się. Jednak to nie on sprawił, że nie mogłem spać przez parę nocy myśląc o pięknych szmaragdowych tęczówkach i burzy loków na głowie. To byłeś Ty Harry. Postanowiłem wtedy postarać się z Tobą zaprzyjaźnić. Wydawałeś mi się taki znajomy i teraz już wiem dlaczego. Przepraszam za te słowa, które wypowiedziałem do ciebie w dniu, kiedy się zjawiłem u Ciebie w domu. Nie miałem tego na myśli, po prostu czułem się oszukany. Kocham Cię Harry, całym moim serduszkiem. Nie wiem co zrobię, gdy się nie obudzisz. Ciągle się winie o to, ,że tutaj leżysz, mimo tego, że wszyscy mi powtarzają, że to nie moja wina. Wiem, że moja bo to ja wszystko zniszczyłem. Teraz pewnie mnie nienawidzisz i pewnie chciałbyś, abym sobie poszedł, ale nie pójdę, bo wiesz czemu? Bo Cię kocham, dlatego proszę Cię obudź się, Zrób to dla mnie, dla nas. Daj nam szanse, walcz z tym. Ja nie umiem bez ciebie żyć, jesteś sensem mojego życia, nie możesz mnie zostawić, po prostu nie możesz - ostatnie zdanie powiedziałem szlochając. Nie chcę by umierał, chciałbym by się obudził i byśmy mogli zacząć wszystko od nowa, jeśli dałby mi szansę. Wiem, że popełniłem błąd, teraz wiem, że nie powinienem chcieć wyjeżdżać. Zostawiłem go w najtrudniejszym dla niego momencie, nigdy sobie tego nie wybaczę, nigdy.
Gdy miałem już wstać, by wyjść po coś do picia, poczułem jak coś, a raczej ktoś ściska moją rękę, Moje serce wtedy zaczęło bić mocniej, gdy uświadomiłem sobie, że to Harry, to on ściska moją rękę. Podniosłem wzrok i zobaczyłem, że powoli zaczyna otwierać oczy, Uśmiechnąłem się i zacząłem kciukiem gładzić jego policzek.
- Harry? - zapytałem. Chłopak spojrzał na mnie na wpół przymkniętymi powiekami i ze słabym uśmiechem powiedział.
- Też Cię kocham Louis, na zawsze - po czym jego oczy się zamknęły, a maszyna zaczęła piszczeć......


No to pomału kończymy przygodę z "Prawdziwą historią" został nam tylko epilog. Mam nadzieję, że ten rozdział Wam się podoba. Proszę Was o opinie na temat rozdziału, to dużo dla mnie znaczy x

2 komentarze:

  1. To opowiadanie jest cudowne :3 mam nadzieje, że wszystko skończy się dobrze i nie cierpliwie czwlekam na epilog xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, po prostu. Kocham tę historię. Dziękuję, że jednak wciąż piszesz.

    OdpowiedzUsuń